Niezapomniany ks. Jan Twardowski, wspaniały poeta, w wierszu „O maluchach” w prosty, lecz zaskakujący sposób odwraca zwykłe spojrzenie poważnego, dorosłego uczestnika Mszy Świętej na „niegrzeczne” dziecko: „Tylko maluchom nie nudziło się w czasie kazania / stale mieli coś do roboty / oswajali sterczące z ławek zdechłe parasole z zawistnymi łapkami / klękali nad upuszczonym przez babcię futerałem jak szczypawką / pokazywali różowy język [...]”. Tylko dzieciom nie nudziło się! Zajmowało je wszystko wokół, co widziały w kościele. W tym niezwykłym, tajemniczym budynku, w którym panuje cisza podkreślona echem, pachną kwiaty przy ołtarzu i kadzidło, gdzie jest ksiądz dziwnie ubrany i czytający z wielkiej księgi gdzieś tam, wysoko, nad głowami ludzi. |
I wreszcie, odświętnie ubrani, wkraczamy w ciszę kościoła, w półcienie przecięte smugami barwnego światła, sączącego się przez witraże. Wstajemy, słysząc potężne i melodyjne dźwięki organów. Niezwykłość miejsca budzi respekt. Gdy nasze dziecko oswoi się z wnętrzem kościoła, poczuje się prawie jak w domu – i tak powinno być, wszak kościół to Dom Boży, do którego zaprasza nas Chrystus. Niech dzieci z chęcią przychodzą nawet pod ołtarz, nie boją się usiąść na jego stopniach. Jak najbliżej Jezusa. Żeby przez całe swe życie czuły Jego opiekę i chętnie do Niego przychodziły, a błogosławieństwo Boże aby strzegło je przed pułapkami na drodze dorastania. Gdy uznają Dom Boży za bliski sobie, poczują związek ze swoją rodzinną parafią i dzięki temu chętnie zaangażują się w działalność ministrantów, scholi czy innych ruchów dziecięcych |
Pójście do kościoła to znak, że należymy do Kościoła. W wielkiej wspólnocie ludzi wierzących jest miejsce dla najmłodszych. Dla kolejnych pokoleń, które będą tworzyć Kościół Pielgrzymujący. Od nas – rodziców, dziadków, chrzestnych, wszystkich dorosłych w końcu – zależy, jaka będzie przyszłość naszego - Chrystusowego Kościoła, a przez to – przyszłość świata. To tu, w Kościele, wychowujemy dzieci w duchu moralności katolickiej, tego fundamentu ładu i Bożego porządku. „Tylko maluchom nie nudziło się” - subtelny pstryczek w nos dany dorosłym skłania do zastanowienia: czy ja aby na pewno w pełni uczestniczę we Mszy Świętej? Czy wsłuchuję się w Słowo Boże? Czy to dla mnie już rutyna...? Dziecko uczy się od rodziców, obserwując. A oczka ma bystre – zauważy każde ziewnięcie. Zauważy też, jak i kiedy należy klękać czy jaki wykonać gest w danym momencie. |
|