Wspomnienie Ernesta Brylla |
| Ernest Bryll – artysta niebanalny, o wrażliwej duszy. |
| Zawsze pogodny, pełen optymizmu, ciekawy rozmowy z innymi. |
| Jednocześnie człowiek głębokiej wiary, inspirujący do refleksyjnego życia. |
| Jeden z najwybitniejszych polskich poetów ostatnich czasów. Pisarz, autor tekstów piosenek, dziennikarz, tłumacz, krytyk filmowy, dyplomata. |
| Jego utwory wykonywali m.in. Michał Bajor, Czesław Niemen, Marek Grechuta, Stan Borys, Jerzy Grunwald, Jerzy Połomski, Bernard Ładysz, Daniel Olbrychski, Łucja Prus, Maryla Rodowicz, Urszula Sipińska, Andrzej Rybiński, Danuta Rinn a także Skaldowie, 2 plus 1 i zespół Myslovitz. |
| Zmarł 16 marca 2024 roku w wieku 89 lat. Dziś, rok od jego śmierci, przypominamy postać i twórczość tego wielkiego poety. |
Inny wymiar poezji |
| Dorobek artystyczny Ernesta Brylla cechuje ogromna indywidualność, a jego wyjątkowy geniusz trudno podsumować i objąć w jakiekolwiek „ramy”. Miał szczególne spojrzenie na świat, które wychodziło poza wszelkie skale i miary literackie. Przekraczał granice otaczającej go rzeczywistości. Jednocześnie jego poezja jest bardzo „ludzka”, bo uczestniczył w tym świecie całym sercem – choć wyrażał go zupełnie innym doświadczeniem, niż większość ludzi. |
| Śpi świat pijany… |
| Śpi świat pijany. Gdzieś u jego skraju śpimy i my. Od strachu zęby nam szczękają. – Mieliśmy szczęścia tyle – między paluchami świata cało smykając… – Czy je teraz mamy? – Czy te pazury, które w uciesznym szukaniu przez brzuch spocony pełzną, naszych ciał nie zranią? – Czy nie zginiemy w tundrach kłaków? Czy też z cicha skryjemy się wśród tłuszczów świata – jak wesz licha swe szczęście kryje. Czy to, że dreptamy nie drażni skóry świata? Z wyciągniętym uchem śledzimy, jak w nim bomba za bombą wybucha – pijacka czkawka. Pokornie klękamy i nasłuchując tego, co wre w kichach jak filozofy czas swój odmierzamy z cicha. |
| W swoich utworach podejmował różnorodną tematykę, jak chociażby refleksje na temat roli Polski w Europie, różne postawy wobec polskiej historii, ocena charakteru narodowego, jego przywar i głównych cech. |
| Zmęczenie, które tak na plecy siadło… |
| Zmęczenie, które tak na plecy siadło Że cały naród jak garbaty chodzi Ta mgła z ołowiu, w której ciężko brodzisz Z pracy do sklepów kupić co popadło |
| Potem śpisz na stojąco, potem znów dorabiasz Garbisz się jeszcze bardziej… Nagle coś do śmiechu Wymyślasz – żeby choć chwycić oddechu Bo dobry dowcip na nogi nas stawia |
| I tak się śmicha, chicha na wpół uduszona Ojczyzna moja – ciągle zmartwychwstając |
| Choć po raz setny do trumny złożona Ciągle wystawia swój łeb – i zmyślając Przekleństwa i przyśpiewki – podźwiga od nowa Swe dzieje ciężkie jak płyta grobowa |
| W jego twórczości nie brak jednak również tych bardziej osobistych wierszy, w których nawiązuje do rodziny, uczuć, tęsknot, wiary. Spraw najważniejszych – życia, śmierci i miłości. Doskonałym przykładem jest tu wiersz „Szara godzina”, o którym sam poeta mówił: „taki domowy, mówiący o tym, że coś ważnego mamy, ale tego nie doceniamy, że czekamy ciągle na szczęście, które zupełnie inaczej przychodzi” |
![]() |
| Szara godzina |
| Kiedy przychodzi Szara godzina Tak dobrze twoją rękę potrzymać |
| Jak dobrze stanąć z tobą przy oknie Popatrz: Jak wrona na deszczu moknie |
| Jej też nie wyszło, nam nie wychodzi Ale wciąż myślę – Szczęście nadchodzi |
| Już idzie do nas. Jedzie tramwajem Tylko tramwaje ciągle przystają |
| Słyszę, już puka. Otwieram drzwi Na pewno szczęście. Czy do nas, czy? |
| Nie ma nikogo. Cóż moja droga Szara godzina, trzeba się trzymać Za oknem moknie wrona nieboga Gdzie moje szczęście? Że stoisz obok. |
| Bryll daleki był od idealizowania. Jego poezja uderza praktycyzmem, często ma charakter gryzącej satyry czy gorzkiego żartu. Umiał ująć swoje spostrzeżenia w kilka słów, które pozwalają spojrzeć dalej i widzieć więcej. Nieobca była mu krytyka zastanej rzeczywistości, jak w wierszu „Sadza”. |
| Sadza |
| Sadza przecieka każdą szparą, Co dzień ją z okien trzeba zbierać, Codziennie z koszul, pilnie spierać I z twarzy ścierać niby starość. |
| Te okna czarne, malowane Na kolorowo – wciąż od nowa, Koszule do siności sprane, Ciała czyściejsze niż choroba. |
| Czasem gdy pył ten pod powieki Wpadnie i łzy przemocą ciekną, |
| Okiem stężałym i kalekim Patrzysz, jak gdybyś poznał piękno. |
| Ernest Bryll niemal od samego początku wplatał swoją poezję wątki chrześcijańskie. Pisał o Bogu, modlitwie, wierze. Nawiązywał do Pisma Świętego. Nie wstydził się wiary. Niósł w sobie świat Boga, choć nie zawsze pisał o tym wprost. |
| Niestarannie odmawiam różaniec… |
| Niestarannie odmawiam różaniec Tak, aby odetchnąć raczej Ale wierzę – Ty mi wybaczysz Zgubione słowa – Pani Różańcowa |
| Choć modlić się nie umiem Jakoś tam ujdę w tłumie Gdy w pogody i niepogody Gromady – jak żurawie Zlatują. Każdy w sprawie Tak ważnej, tak ważnej |
| Tylko ja niepoważny Pasikonik W tej burzy przemykam się do Niej |
| Wreszcie któryś przez łeb mnie dziobnie Zdepcze, z pieśni zielonych oskrobie |
| Strach obleciał: Czy Ona słyszy Jak w tej burzy – nurzam się piszcząc |
| I jeszcze jeden wiersz - jakże refleksyjny w czasie, gdy wspominamy już pośmiertnie tego niezwykłego poetę: |
![]() |
| Powoli |
| Powoli schodzę w ciemną dolinę Powtarzam psalm radosny, że nigdy nie zginę Że On jest ze mną Nie słyszę Nie czuję I jako kamień w głębinę nurkuję Źrenica światła zwęża się zamyka I tylko widzę – co jest wspomnieniem I wierzę twardo samym zawierzeniem Chociaż nie czuję czy On mnie dotyka Nie słyszę Jego kroków Ale mnie prowadzi Chociaż mi nie przysięgał ale mnie nie zdradzi Jak ja zdradzałem Go w każdej potrzebie Nawet na prostej drodze Przy słonecznym niebie |
| Choć Ernesta Brylla nie ma już z nami tu na ziemi, pozostała jego poezja – wciąż inspirująca i skłaniająca do refleksji. Zaczerpnijmy z tego skarbca, by ubogacić swoje serca i podtrzymywać pamięć wybitnego twórcy. |
![]() |














