„ (...) cóż bardziej codziennego i zwyczajnego niż dziecko w łonie matki? Można najwyżej matce powinszować, życzyć zdrowia i zdrowego dziecka... jak tylu innym. A w rzeczywistości cały wszechświat został stworzony dla tej właśnie chwili. Nic już nie jest i nie będzie takie jak przedtem, choćby świadkom tych wydarzeń wydawało się najzwyczajniejsze na świecie” – mówiła 11 lat temu podczas rekolekcji adwentowych wygłoszonych do oblatów świeckich opactwa tynieckiego s. Małgorzata Borkowska, benedyktynka. |
Nic już nie jest takie jak przedtem. Być może należałoby postawić pytanie: Ale jak w zasadzie było wtedy, przed narodzinami Jezusa? W szczegółach to nie do końca wiemy, ale nie jest też tak, że nie wiemy kompletnie nic. Historycy, archeologowie, kulturoznawcy, filologowie, teologowie i inni naukowcy odsłaniają przed nami realia życia w rejonach Bliskiego Wschodu sprzed 2000 lat. W związku z tym trochę tej wiedzy mamy, ale z całą pewnością nie mamy całego obrazu rzeczywistości. Jak więc było przed i po narodzinach Chrystusa? Chyba nie będzie przesadą powiedzenie, że na pierwszy rzut oka niewiele się zmieniło, ale z drugiej strony wierzymy, że zmieniło się wszystko. Dosłownie: WSZYSTKO. |
Jest tu być może pewna analogia do Eucharystii. Po konsekracji nie dzieje się nic spektakularnego, ale jednocześnie wierzymy, że ten sam opłatek już nie jest tym samym w swojej istocie, czym był przed konsekracją. Dość łatwo sprawdzić, czy Eucharystia powoduje, że pojawiają się różnice w świecie, przynajmniej w skali mikro. Można zastanowić się, kim jestem przed i po Komunii św., czy coś się zmieniło? Czy w skali tygodnia, miesiąca lub roku, kiedy regularnie żyję sakramentami, jest jakaś różnica przed i po? |
Z Bożym Narodzeniem jest troszkę trudniej, bo o ile Eucharystia dla wielu jest dostępna niemal codziennie, o tyle Adwent i 25 grudnia wypadają raz w roku. Jeśli więc ktoś po fakcie zorientuje się, że właściwie całe to świętowanie jakoś go ominęło, to liturgicznie ma problem, bo będzie musiał poczekać kilka miesięcy, żeby móc doświadczać i przeżywać to świętowanie w ramach kalendarza liturgicznego. Absurdem jednak byłoby czekanie kilka lub kilkanaście miesięcy na to, by świętować Wcielenie i móc w ten sposób zmieniać swoje życie tak, żeby ostatecznie po odkryciu tej tajemnicy było lepsze niż przed jej rozpoznaniem. Dla lekko spóźnionych w tym odkrywaniu zawsze jest oktawa Bożego Narodzenia, niedługo później przypada 6 stycznia – uroczystość Objawienia Pańskiego. A gdyby ktoś w przypływie wiosennych obserwacji budzącego się życia chciał odkryć na nowo wartość i znaczenie wejścia Boga w stworzenie, to konkretna okazja ku temu będzie 25 marca, w uroczystość Zwiastowania Pańskiego. Dla zachowania precyzji to właściwie ta uroczystość przypomina nam, że w tym konkretnym momencie Syn Boży stał się człowiekiem, dokładnie na 9 miesięcy przed Bożym Narodzeniem. Okazji do odkrycia prawdy o Epifanii jest wiele. Ważne, żebyśmy my sami po tym odkryciu byli choć odrobinę lepsi niż przed. |
Cieszmy się z faktu, że „On to dla nas ludzi i dla naszego zbawienia zstąpił z nieba...” – i tak jak narodziny Chrystusa stały się historyczną cezurą, dzieląc chronologię i rzeczywistość na tę „przed” i „po” Jego narodzinach, tak niech te święta, które teraz przeżywamy, staną się duchową inspiracją do zmiany; paschą z tego, co było przed, do tego, co jest po Bożym Narodzeniu. |
Niby tak samo, a w gruncie rzeczy wierzymy, że świat się zmienił... |
|