Bywa, że „radosny” to ostatni epitet, jaki kojarzy się nam z nauczaniem. Wertowanie opasłych ksiąg zastąpił, co prawda, ekran komputera, lecz niejednokrotnie trud zdobywania wiedzy jawi się niczym metaforyczna droga przez mękę. „Słowa uczą – przykłady przyciągają” – pisał rzymski historyk Liwiusz. W kontekście tych słów osoba św. Jana Pawła II może zostać uznana niejako za nauczyciela spełnionego. Przyciąga nie tylko jego osoba, przykład życia, ale również całokształt nauczania.
Słowa uczą
Sztuki teatralne, wiersze, traktaty filozoficzne, komentarze do Pisma Świętego – istnieje prawdopodobnie niewiele gatunków literackich, które nie imałyby się pióra polskiego papieża. Mimo to znajomość dzieł, które otarły się o ręce Jana Pawła II, w ustach wielu Polaków kończy się na mitycznych już kremówkach. A przecież jeśli chcemy rozważać osobę Jana Pawła II jako nauczyciela, to niewłaściwe jest oderwać go od myśli i tekstów, poezji i prozy, teologii i filozofii, które tworzył. Oscylowały one wokół pojęcia człowieka – jego wolności i samoświadomości. Człowieka filozoficznie wykuwanego przy użyciu rozmaitych systemów – od tomizmu po fenomenologię. Istota ludzka jako wolny i świadomy byt, zdolny kształtować świat, ale nieoderwany od tego, co go ostatecznie dookreśla – Boga. Tego filozoficzno-teologicznego trzonu jako wykładowca akademicki naucza „Bogu ducha winnych” adeptów. A rozumiejąc, że nie tylko tego ducha są Bogu winni, wygłasza bardziej „przyziemne” wykłady, rozwijając tzw. filozofię ciała. Nadając ciału wartość pozytywną, stara się odkrywać i dowartościować wszystkie elementy małżeństwa, które – choć ważne – częstokroć wydawały się młodym ludziom pomijane.
Odkrywanie człowieka samego w sobie Papież uważał za elementarną misję każdego, nie była to jednak misja per se – człowiek świadomy i wolny może wejść w świat, w dialog z innymi. W tym zadaniu wejścia w Prawdę, w Prawdzie starał się realizować swój pontyfikat, głosząc i nauczając Chrystusa w ponad 120 krajach.
Przykład przyciąga
Każdego, kto śledził ostatnie dni życia Jana Pawła II, dotyka heroizm, z jakim znosił toczącą go chorobę. Prawie namacalnie można było doświadczyć, jak słowa alter Christus tracą swoją nieuchwytną głębię, a stają się żywym świadectwem, żywym kerygmatem o triumfie Chrystusa nad śmiercią. Cierpienie i śmierć poprzez ekrany telewizorów, głośniki odbiorników radiowych stały się w osobie Papieża Polaka świadectwem wiary i nadziei. Stały się po prostu ludzkie, bliskie, stały się zadaniem dla nas samych
Oglądając i spotykając Jana Pawła II, stajemy przed osobą przepełnioną modlitwą. Modlitwą płynącą z głębi, niejako dotykającą Głębi. Gdy błogosławi, błogosławi do samego końca, nawet (a może szczególnie) gdy gest góruje nad słowami. Dzisiaj nie tylko możemy doświadczać jego modlitwy, ale i sami razem z nim się modlić, wspólnie wielbiąc Boga.
Papież inspirował młodych. To całościowe podejście, bez patrzenia z góry, przyciągało ich do niego. Karol Wojtyła w czasie licznych górskich wędrówek zabierał swoich towarzyszy nie tyle (choć też!) na szczyty, co zapraszał ich do wędrówki ku samym sobie. To ewangeliczne wychylenie ku drugiej osobie przyszły papież opanował do perfekcji.
Jan Paweł II, odchodząc do domu Ojca, zostawił nam misję głoszenia prawdziwej wartości człowieka i jego ostatecznej aktualizacji, jaką jest Bóg. Pozostawiona nam misja wychowania i towarzyszenia, do której wzywał Papież, to wielki dar, na który warto, a nawet trzeba odpowiedzieć. Na zakończenie warto przytoczyć słowa Jana Pawła II w kontekście edukacji: „Edukacja musi być rozumiana jako dążenie do pełnego i harmonijnego rozwoju osoby, kształtowanie dojrzałej świadomości moralnej, która pozwoli rozpoznawać dobro i odpowiednio postępować, a także jako uwrażliwienie na wymiar duchowy dorastającej młodzieży”.
Patryk Pyka
Księgarnia Edycji Świętego Pawła w Katowicach