s. Benedykta Karolina Baumann OP mówi o sobie: "Bycie siostrą zakonną, pisarką, jak i reżyserką wpisuje się po prostu w mój sposób na bycie człowiekiem. To są sprawy dla mnie bardzo istotne. Wszystko, co kocham. Pisanie i reżyseria jest dla mnie formą realizacji powołania zakonnego."
Jest autorką pozycji książkowych: Na końcu schodów. Opowieść o Matce Kolumbie Białeckiej. Założycielce dominikanek, a także scenariuszy teatralnych i libretta musicalu o bł. Siostrze Julii Rodzińskiej Miłość zmartwychwstała.
Nakładem Edycji Świętego Pawła zostały wydane następujące tytuły: Prowadzi bloga pt.: Zakonnica bez przebrania.
Biblia – Boże wyznanie miłości
Biblia… Księga mojego dzieciństwa, a potem już całego życia. Jako dziecko wychowywane przez Świadków Jehowy oswoiłam się z biblijnymi bohaterami bardzo szybko. Nie wnikałam jeszcze w takie subtelności, jak kanoniczność ksiąg, różnice pomiędzy protestancką Biblią czytaną przez tę grupę wyznaniową (nie mieli jeszcze swojego, bardzo zresztą nieprofesjonalnego przekładu Nowego Świata) a katolickim Pismem Świętym, sens dosłowny i alegoryczny biblijnych ksiąg… Po prostu słuchałam. Czytałam. Wyobrażałam sobie. Jakoś to wszystko we mnie pracowało, żyło swoim życiem, pulsowało, kiełkowało. Przeżywałam okrutny los córki Jeftego, którą ojciec złożył na ofiarę za zwycięską bitwę, króla Dawida ściganego przez złego Saula i wątek miłosny króla Salomona i Szunemitki z Pieśni nad Pieśniami. A potem brałam zeszyt, ołówek i rysowałam w najlepsze te fascynujące w swojej tajemniczości światy…
W swojej licealnej i studenckiej młodości zapomniałam o Biblii. Wydawało mi się, że nie jest mi do niczego potrzebna. Osierociłam ją i poszłam swoją drogą. Na krótko.
A teraz? Biblia jest moim drogowskazem. Lekturą obowiązkową. Niewyczerpanym źródłem inspiracji dla moich wierszy, scenariuszy teatralnych, powieści i katechezy. A co najważniejsze: Słowem Życia. Listem miłosnym Boga do mnie. Są chwile, że smakuje jak najlepszej jakości wino. To wtedy, gdy doznaję olśnienia: trafiam na jakiś fragment, zdanie, czasem tylko słowo, na które do tej pory nie zwracałam uwagi, i odkrywam je na nowo. Czasami ma smak gorzkiej pigułki, gdy mówi do mnie szorstko, enigmatycznym językiem, o poranku, jednym z tych wielu szarych, trudnych poranków. Czasami smakuje jak czerstwy chleb, gdy z sobą walczę, żeby po nią sięgnąć. Ale się przyjaźnimy i razem idziemy przez codzienność, i to jest niezmienne.
Spytacie o ulubione księgi czy fragmenty. Och, jest ich tak wiele.
1. Historia przyjaźni Dawida i Jonatana opisana w 1 Księdze Samuela – za piękno bezinteresowności. Jonatan, syn króla Saula, który miał odziedziczyć po ojcu koronę, nie patrzy na Dawida jak na konkurenta, lecz jak na bliską osobę. Kompletnie mu się to przecież nie opłaca!
2. Bohaterki kobiece Starego i Nowego Testamentu: Rut, Debora, Jael, Estera, Judyta, Abigail, Maryja – piękne, mądre, odważne i zdeterminowane. Łamiące stereotyp potulnej gąski w patriarchalnych czasach.
3. Opowieść o Jezusie i kobiecie cudzołożnej, którą Jezus ratuje przed kamienowaniem (J 8, 1-11), i o Dobrym Łotrze, który słyszy od Ukrzyżowanego: „zaprawdę powiadam ci, dziś będziesz ze Mną w raju” (Łk 23, 39 – 42). Dziś. Tak po prostu. Za nic.
4. Płacząca Maria Magdalena przy grobie Jezusa. Rozpoznaje Go, gdy Zmartwychwstały wypowiada jej imię (J 20,1.11-18). Jakie to mi bliskie…
5. Prolog Ewangelii św. Jana, a szczególnie fragment: „Światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła” (J 1,5), bo Światłość ma przewagę nad ciemnością. Zawsze zwycięży. I to jest główne przesłanie Biblii.
Biblia jest dla mnie księgą nadziei. Wielkim miłosnym wyznaniem Boga do człowieka. Opowieścią o Bożym szaleństwie.
Dlatego każdego dnia sięgam po Pismo Święte i Ciebie też zachęcam. To jest księga o Tobie i o mnie.
(fragment książki „Zakonnica bez przebrania”)