To miała być moja lektura na czas Adwentu. Miałam smakować każdy podrozdział codziennie z niezwykłym namaszczeniem, szukając w nim tego, co może skłoni mnie do refleksji w tym wyjątkowym okresie roku. I owszem, książka mocno zaczęła pracować w mojej głowie od pierwszych jej stron, jednak lekturę pochłonęłam w dwa wieczory. Gdy zaczynasz czytać historię bohaterki, podzieloną na etapy, pełne różnych zranień, nieprzepracowanych sytuacji, trudnych uczuć, to w każdym z nich dostrzegasz choć cząstkę siebie. Dlaczego? Bo każdy człowiek nosi w sobie wiele ran. Każde serce ma na sobie mniejsze lub większe opatrunki. I nieważne, czy są to bandaże, które chwilowo mają zatamować emocje i uczucia z jakimi przychodzi nam się zmierzyć, czy może kolorowe, wesołe stroje, które często przybieramy, by nie pokazać, że w środku nie dzieje się za dobrze - to każda z tych sytuacji wymaga ostatecznego stanięcia w prawdzie i uporządkowania tego, co w nas te zachowania powoduje. Książka Ona zraniona. Od skrzywdzenia do wdzięczności Agaty Rusak to lektura dla kobiet, dzięki której poczujesz się prowadzona za rękę. Autorka zabierze cię na spacer po twojej emocjonalności, ranach, wspomnieniach, tłumacząc zrozumiale z czego twoje uczucia mogą wynikać. Jesteś gotowa na taką wędrówkę?
Agata Rusak, psycholog, psychoterapeutka, szkoleniowiec i superwizor opierający swoją pracę na chrześcijańskim rozumieniu człowieka prowadzi nas przez historię pięćdziesięcioletniej Oliwki. Kobiety doświadczonej przez życie. Zranionej i raniącej - siebie i innych. Rozkłada jej emocjonalność na czynniki pierwsze bazując na jej relacjach z innymi - od tych, które powinny być najcieplejsze i najbezpieczniejsze do tych nieco dalszych jak kontakt ze znajomymi. Nazywa i określa smakami i kolorami serce człowieka, dzięki czemu same możemy przyjrzeć się swojemu. Czy jest ono różowe, słodkie jak miód? A może ciemnobrunatne i gorzkie? Serce może też być kwaśne jak dzikie jabłko, z którego aż kipi cynizm i przemyślana gra słów. Niezależnie jaką mieszankę smaku i barwy przyporządkujesz swojemu sercu, pamiętaj, że:
"Każde ludzkie serce mieści w sobie przeogromne bogactwo uczuć i doświadczeń. Nie jest skurczone do jednego wymiaru, nie jest ogarnięte przez jedno tylko uczucie, choć może się tak czasem pozornie wydawać. Gromadzi w sobie wiele doświadczeń dobrych, wręcz pięknych, ale też tych gorszych i tych bardzo złych. Serce dojrzałe zna swoją słabość, ale wie już jaką potrafi mieć siłę wewnętrzną. Zna swój rytm" (s. 11).
Autorka porusza w książce bardzo dużo istotnych tematów. Od przemocy słownej, emocjonalnej, jaką jest nawet wypominanie nieustannie kogoś słabości, sytuacji sprzed jakiegoś czasu, wpędzanie go w poczucie winy - bardzo otworzyło mi to oczy nie tylko na swoje zachowania, a także pozwoliło mi to przemyśleć wiele relacji w moim życiu. Gdzie stawiać granice? Kiedy mówić dość? Czym różni się przebaczenie od pojednania? Dlaczego - jeśli "podobno" przebaczamy - wciąż potrafimy wracać do sytuacji, które przecież przebaczyliśmy i wałkować je na nowo, wciąż otwierając rany?
Część książki skupiona jest na temacie miłości - do samej siebie. I nie, nie chodzi tu o niebezpieczne samouwielbienie, egocentryzm i narcyzm. Chodzi o akceptowanie siebie takiej, jakie jesteśmy, naszych wad i dostrzeganiu w sobie zalet. O nieporównywaniu się do innych, przyjęciu także naszych doświadczeń życiowych, nawet jeśli narobiłyśmy w życiu wielu głupot, z konsekwencjami których mierzymy się do dzisiaj.
"Pojednać się powinnyśmy z całą swoją historią życiową, z wszystkim, co nas spotkało, i z tym, co same zrobiłyśmy. Właśnie to wszystko nas stanowi. Jesteśmy jak dom, który mieści w sobie jasne i ciemne pomieszczenia. Nie trzeba unikać wchodzenia do piwnic i do latami nieotwieranego schowka pod schodami. Przecież i tak z jakąś dziwną niewygodą w sercu przechodzimy obok niego, idąc do wspaniale urządzonego salonu. Trzeba w końcu tam wejść i spotkać się z tym, co budzi lęk, wstyd, poczucie winy czy wręcz wstręt i pogardę do siebie. Spotkać się z tym, co nas fałszywie określa, by móc odnaleźć swoją prawdziwą tożsamość" (s. 120).
Książka poruszyła mnie z różnych stron - pozwoliła mi zobaczyć sytuacje z mojego życia, które mocno mnie ukształtowały i mają zapewne wpływ na obecne zachowania, a także dała mi szansę spojrzeć na siebie od strony mamy - zastanowić się nad macierzyństwem, ocenić moje tu i teraz. Co jako młoda mama mogę w sobie zmienić, nad czym pracować, aby moje dziecko, gdy przeczyta tę książkę za kilkanaście lat, nie pomyślało o mnie w kategorii mamy niedojrzałej? W tym kontekście podkreśliłam w książce wiele ważnych dla mnie fragmentów, a poniższe zdanie zapamiętam szczególnie:
"Dzieci nie są niegrzeczne z własnego wyboru, nie mają w swoich intencjach chęci denerwowania rodziców czy stwarzania im kłopotów. One radzą sobie jak umieją, z niedojrzałymi rodzicami" (s. 81).
Jakie zatem mogą być oblicza niedojrzałej matki? Mama-kumpelka, niekontrolująca swoich emocji przy dzieciach, zajęta zbyt mocno własnym przeżywaniem, bierna, wygodna, zajęta. Szczegółowo o każdym przykładzie mówi nam autorka w czwartym rozdziale "To ja - kiepska matka".
Jeśli myślisz, że to po prostu kolejna książka w formie poradnika, która od pierwszej strony będzie mówić ci jak masz żyć, to ja może sprostuję, że - nie do końca. Brak w niej narracji typu "należy zrobić", "powinnaś to zmienić", "nie rób tego więcej". Nie ma też zbędnego opruszenia cukrem pudrem, które łagodzi przekaz. Autorka czarno na białym pokazuje sfery warte naszej pracy, nie boi się nazywać lęków lękami, przemocy fizycznej po prostu przemocą, bólem i krzywdą, a depresji - depresją. I za to bardzo jej dziękuję, że opierając swoją pracę na wartościach chrześcijańskich zwraca uwagę na leczenie duszy Słowem, ale także rozmowę i opiekę terapeuty. To, mam wrażenie, wciąż temat tabu zwłaszcza w środowisku katolickim - przyznawanie się o korzystaniu z pomocy specjalisty, nie mówiąc o farmakologii w zakresie zdrowia psychicznego. Często osoby wierzące są przekonane, że swoje problemy po prostu przemodlą (i oczywiście bezdyskusyjnie popieram duchowy rozwój i wsparcie modlitwą w każdej sytuacji naszego życia - szczególnie pokrzepiająco działają na nas właśnie w trudnych sytuacjach), jednak jeśli nie jesteśmy w stanie udźwignąć naszych zranień, problemów, nieprzepracowanych sytuacji, które burzą nasz spokój, wpędzają w lęki, obawy to warto korzystać z pomocy odpowiednio wykształconych w tym kierunku osób. Mówi się, że jeśli boli cię ząb - idziesz do dentysty. Jeżeli zmagasz się z bólem pleców - szukasz dobrego masażysty. Zatem, jeśli Twoja głowa, dusza i serce wołają o pomoc - idź i z tej pomocy korzystaj. 
Książka Ona zraniona i historia Oliwki zmobilizuje nas z pewnością, by w końcu skupić się na własnym sercu, niż nieustannie przyglądać się sercom innych. Po tej lekturze czuję się zaopiekowana, przytulona, zaproszona do rozmowy. Choć porusza bolesne tematy, często traumy z dzieciństwa i konsekwencje z tego wynikające w życiu dorosłym, to jednak warto sięgać po takie książki, bo pomagają nam odpowiedzieć sobie na pytania: czy potrafimy stanąć w prawdzie i zobaczyć, jakby z boku, wszystko to, co stanowi bolesną część naszego życia? Czy potrafimy to głośno nazwać? Określić, jakie ma podłoże, skąd w nas takie cierpienia? Autorka wspomniała na początku książki o tym, że dojrzałe serce zna swój rytm - swoje słabości, ale też wie, co stanowi jego siłę wewnętrzną. I właśnie ta książka pokazuje w jakich obszarach możemy zacząć pracę nad sobą, nad swoimi emocjami, zachowaniami. Daje nam taką możliwość, aby przyjrzeć się swojemu sercu, określić jego kolor, smak, rytm. Gdy poświęcimy sobie czas na taki rozwój poczujemy się zapewne tak, jak dopowiada nam tytuł tej pozycji: "od skrzywdzenia do wdzięczności"
Jestem bardzo ciekawa czy po przeczytaniu tej lektury, potrafiłabyś pokolorować swoje serce odpowiednią barwą i nazwać, jaki aktualnie ma smak. A może inaczej. O jakim smaku chciałabyś, aby było twoje serce?
Jagoda Kwiecień https://www.jagoopeppermint.pl/
Serdecznie zapraszamy do zapoznania się z książką:
  1. Ona zraniona
    Ona zraniona
    Ocena:
    0%
    32,95 zł