Święty bez kompromisów.

Są tacy święci, których znamy praktycznie wszyscy – i Ojciec Pio z pewnością do nich należy. Jego wizerunek znajdziemy na obrazkach, różańcach, książkach, modlitewnikach, ale też kubkach, breloczkach, koszulkach, notesach, a nawet… etykietach win. Jest to widoczne zwłaszcza w prowincji zakonnej, w której mieszkał – jego twarz można zobaczyć niemal w każdym sklepie i na każdej stacji benzynowej. Ze wszystkich gadżetów spogląda na mieszkańców i przyjezdnych Ojciec Pio – zwykle z chwytliwym, dobrodusznym uśmiechem.
I choć oczywiście Ojciec Pio miał w sobie ogrom miłości do ludzi, za których modlił się i którym służył przez całe życie, nie był „lukrowanym świętym”, jak niejednokrotnie próbuje się go współcześnie przedstawiać. W wielu sytuacjach zachowywał się bezkompromisowo, niektórych szokując, w innych wzbudzając niechęć. Zdarzało się, że bardziej przypominał Jezusa wyrzucającego kupców ze świątyni, niż potulnego baranka. Nie był cukierkowym świętym, typem cierpiętnika. Twardo stąpający po ziemi, bezpośredni i pełen energii, był ponadto obdarzony wyjątkowym poczuciem humoru.
Czy takiego Ojca Pio znamy? Oto kilka ciekawych anegdot z życia Ojca Pio.

Specyficzny spowiednik

Ojciec Pio znaczną część swojej służby kapłańskiej poświęcił sakramentowi pokuty. Wyspowiadał dziesiątki tysięcy pokutujących grzeszników. Był jednak spowiednikiem – ogólnie mówiąc – dość specyficznym. Szorstki, chwilami niemiły, potrafił odesłać penitenta bez rozgrzeszenia. Wymagał spowiedzi jasnej, krótkiej, klarownej, szczerej. Spowiedź u niego trwała zwykle 5-6 minut. Zdarzało się też jednak, że kończyła się zaledwie po kilku sekundach. Tak było w przypadku pewnego radcy z Neapolu.
Mężczyzna ten, usprawiedliwiając się brakiem czasu, próbował dostać się do konfesjonału Ojca Pio bez czekania. Szybko jednak został odesłany przez zakonnika na sam koniec sznureczka oczekujących penitentów. Kiedy wreszcie doczekał się swojej kolejki, nawet nie zdążył otworzyć ust. Usłyszał zza kratek wzburzony głos: „Wynoś się, ty stara świnio!”. Radca odszedł jak niepyszny, szybko jednak doszedł do wniosku, że został wyrzucony z powodu życia w tym czasie z kobietą, która nie była jego żoną.
Innym razem pewien Genueńczyk założył się z kolegami, że zakpi z Ojca Pio. Przyszedł do konfesjonału, jednak zamiast wyznać swoje grzechy rzekł, że przyszedł prosić o łaskę uzdrowienia chorego krewnego. Kapucyn wyszedł zza kratek, spoliczkował zaskoczonego młodzieńca i wyrzucił z konfesjonału. To wydarzenie sprawiło, że chłopak nawrócił się i wrócił do Ojca Pio, by prawdziwie przystąpić do sakramentu pojednania. Tym razem uzyskał jednak rozgrzeszenie.
Pewnego razu Ojciec zwierzył się jednemu ze współbraci: „Jak bardzo cierpię, odmawiając rozgrzeszenia…”. Innym razem dodał jednak: „Wiem, że lepiej być zganionym przez człowieka, tu, na ziemi, niż przez Pana Boga po śmierci”.

Surowy strażnik skromności

Ojciec Pio dbał również o czystość myśli i spojrzenia, dlatego konsekwentnie tępił modę na krótkie, obcisłe spódniczki, wydekoltowane suknie, przezroczyste materiały. Niektóre kobiety próbowały „obejść” wymagania zakonnika, próbując przed wejściem do kościoła obciągnąć dół spódnicę, tak aby wyglądała na dłuższą, niż była w rzeczywistości. Nigdy jednak im się to nie udawało, bo zakonnik z uporem odsyłał od konfesjonału niewiasty, które uznał za nieskromnie ubrane. Z tego względu współbracia zamieścili na drzwiach kościoła duży napis:
Na wyraźne życzenie o. Pio niewiasty muszą przystępować do spowiedzi w spódnicach sięgających co najmniej 20 cm poniżej kolan. Zakazane jest pożyczanie dłuższych spódnic na czas spowiedzi.
Po jakimś czasie Ojciec Pio poprosił o umieszczenie poniżej dodatkowego napisu:
Zabrania się wstępu mężczyznom z obnażonymi ramionami i w krótkich spodniach. Zabrania się wstępu kobietom w spodniach, bez welonu na głowie, w krótkich strojach, z dużym dekoltem, bez pończoch lub w inny sposób nieskromnie ubranym.
Jak widać, Ojciec Pio był bardzo surowy wobec nieskromnej mody, nakazując jednoznacznie, że mamy nie naśladować mód tego świata, lecz wzorować się na Najświętszej Maryi Pannie i Świętych.

Bezkompromisowy obrońca kościoła

Swoim bezceremonialnym i niejednokrotnie nietypowym jak na zakonnika zachowaniem, Ojciec Pio zyskiwał sobie wrogów nawet w samym zakonie kapucynów.
Pewnego dnia jeden ze współbraci upomniał go, że jeśli tak dalej będzie postępował, to kościół opustoszeje i nikt już nie będzie chciał się spowiadać.
Ojciec Pio odpowiedział bez zastanowienia: „Lepiej, by kościół był pusty niż sprofanowany”. A innym razem rzekł: „Lepszy kościół pusty, niż pełen diabłów”.

Groźny na zewnątrz

Ktoś, kto tylko powierzchownie patrzył na zachowanie Ojca Pio, mógł odnieść wrażenie, że był on surowy i nieprzewidywalny. Były to jednak działania, które – choć wyglądały groźnie z zewnątrz – nie wynikały z intencji zakonnika, ale miały na celu odnieść zamierzony duchowy skutek. Wiedział, że tylko tak może spowodować w pewnych grzesznikach opamiętanie.
Pewnego dnia, gdy Ojciec Pio usłyszał wieśniaka bluźniącego w jego obecności, spoliczkował go, a ten – o dziwo! – w milczeniu przyjął karę. Nie brakowało podobnych scen, kiedy np. zamykał kobietom okienko konfesjonału przed nosem mówiąc: „Poszła stąd! Idź sobie, nikczemnico!”. Po jednej z tego typu scen powiedział do współbrata: „Nie martw się. W duszy nie gniewam się, krzyczałem, lecz naprawdę moje serce się śmiało”.
Był bardzo stanowczy, lecz przede wszystkim po to, by nawracać dusze. Kiedyś, przechodząc przez zakrystię, Ojciec Pio zauważył żałośnie szlochającego młodzieńca. Zapytał: „Dlaczego płaczesz?” Chłopak odpowiedział: „Ponieważ Ojciec nie dał mi rozgrzeszenia”. Wtedy zaczął łagodnie go pocieszać: „Synu, jeśli tak się stało, to odmówiłem ci rozgrzeszenia, żeby posłać cię do raju, a nie do piekła”.
Wiele osób nie akceptowało gwałtownych wybuchów Ojca, na pozór pełnych zniecierpliwienia. Niektóre kobiety skarżyły się Ojcu Gwardianowi na złe traktowanie przez Ojca. Ojciec Pio odpowiedział mu na te opowieści w taki sposób „Synu mój, czasami wypowiadane słowa muszą być właśnie takie. Natomiast duszy mojej nigdy nie opuszcza pogoda. Wiesz poza tym, jak bardzo wszystkich kocham”.

Mistrz cierpienia w milczeniu

Ojciec Pio słusznie kojarzony jest z cierpieniem. W trakcie swojego życia wielokrotnie atakowany był przez diabła. Przez pół wieku żył z bolesnymi, krwawiącymi stygmatami oraz tajemniczymi chorobami, których przyczyny nie potrafili wyjaśnić najlepsi lekarze. Jego życie związane było z bólem, jednak nigdy na to nie narzekał.
Warto tu przypomnieć, że wszelkie nawrócenia i niewytłumaczalne uzdrowienia, dokonywane za wstawiennictwem ojca Pio, okupowane były przez niego cierpieniem. Zdarzało się, że duchowym uczniom, których udało mu się nawrócić z dalekich od Kościoła ścieżek, mówił: „Nawet nie wiesz, ile mnie kosztowałeś. Nabyłem cię własną krwią”.

Bliski święty

Ojciec Pio to wyjątkowa postać. Choć przez wiele lat żył z żył z bolesnymi, krwawiącymi stygmatami oraz tajemniczymi chorobami, nie stracił dystansu do siebie i świata, specyficznego humoru i odwagi w wyrażaniu opinii. To podejście może niekiedy szokować, ale ostatecznie sprawia, że ten święty staje się nam bardziej bliski – po prostu ludzki. Zdecydowanie bardziej, niż na upiększonych obrazkach czy figurkach.
Chcesz, aby Ojciec Pio stał się Twoim patronem? Poproś go o to w modlitwie. Aby ułatwić Ci zadanie, przygotowaliśmy dla Ciebie modlitwę zaczerpniętą z książki „Święty Ojciec Pio” z serii Skuteczni Święci. Pod tekstem znajdziesz również miejsce na zapisanie własnej modlitwy – wypełnij je słowami, które masz w sercu, pamiętając, że o Pio nie boi się humoru i odwagi.
A jeśli chcesz wiedzieć więcej o życiu tego niezwykłego zakonnika, zachęcamy do sięgnięcia po modlitewniki i książki przybliżające jego postać: „Dobrego dnia ze św. Ojcem Pio”, „Tajemnica Ojca Pio i Karola Wojtyły”, „Ojciec Pio i jego 3 tajemnice”, „Ojcze Pio!”, „Ojciec Pio - Orędzie Bożej Miłości” oraz „Miłosierdzie w życiu Ojca Pio”.