Maryja, jako Królowa, jest osobą wyjątkowo bliską Polakom. Jednak wcale nie jest łatwo przyjąć i zrozumieć Jej obecność i rolę, jaką pełni. Ja także miałam z tym problem. Jako dziecko wychowane w rodzinie katolickiej wiedziałam, że trzeba zwracać się do Niej jako do naszej Orędowniczki. Nigdy nie kwestionowałam pomocy ze strony Maryi, ale też nigdy się nad tym nie zastanawiałam. |
Na studiach, we wspólnocie u ojców dominikanów, odkryłam, że wiara może prowadzić do osobistej relacji z Bogiem, a szczególnie z Panem Jezusem. W tym okresie Maryja została odsunięta w cień. Nie było to z mojej strony kwestią świadomego wyboru. Po prostu odkrycie tak wielkiej przestrzeni wiary i życia duchowego było zbyt bogate. Z nadmiaru wrażeń można jednak zagubić coś naprawdę ważnego. Mnie się przytrafiło zagubienie relacji z Matką. |
Przez wiele lat trudno mi było modlić się do Maryi, ponieważ sądziłam, że pobożność maryjna jest czymś związanym raczej z tradycją niż z wiarą. Obserwowałam także u niektórych katolików podejście niemal bałwochwalcze albo bardzo interesowne, co mnie raziło. Uważałam, że Różaniec jest dobry dla osób, które nie potrafią modlić się lepiej, czyli własnymi słowami. Dziś widzę, ile w takiej postawie było zwyczajnej zarozumiałości i ignorancji. Nie przyszło mi do głowy, że moje własne słowa, nawet najpiękniejsze, są tylko moje, obarczone małością, niedoskonałością i subiektywizmem. Modląc się na różańcu, powtarzam słowa przekazane przez Pana Jezusa w modlitwie Ojcze nasz. Modlitwa Zdrowaś Maryjo to słowa archanioła Gabriela, wypowiedziane z polecenia Boga, a następnie słowa św. Elżbiety, wypowiedziane pod natchnieniem Ducha Świętego. Jak klamra zamykają one tajemnicę Wcielenia Bożego Syna. Na koniec prosimy Maryję o wstawiennictwo TERAZ i w godzinę śmierci. Zamiast listy życzeń i zażaleń do Pana Boga, którymi usiłowałabym skłonić Go do mojej woli, pozwalam, by to Jego własne słowa kształtowały mnie i przygotowały do przyjęcia JEGO woli. Jednocześnie wychwalam tajemnicę Wcielenia, a więc całą Trójcę św., która w tym cudzie uczestniczyła. |
Rzecz w tym, że zrozumienie tej prostej prawdy zajęło mi wiele lat. Podobnie jak zrozumienie – chociaż w niewielkim stopniu – tego, kim jest Maryja. |
Kiedyś sądziłam, że zwyczajna dziewczyna z Nazaretu powiedziała Bogu: Fiat. Maryja była więc dla mnie Matką Jezusa i największą świętą w niebie. Kochałam i podziwiałam Maryję szczerze, modliłam się, ofiarowałam Jej swoją pracę, siebie, moje małżeństwo i dzieci. Uważałam Ją za patronkę mojej rodziny. Stopniowo zaczęłam jednak rozumieć, że Ona jest kimś więcej niż dziewczyną z Nazaretu. Moimi przewodnikami w drodze do Maryi byli św. Ludwik Grignion de Montfort (autor Traktatu o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny) oraz św. Jan Paweł II. Dzięki tym gigantom ducha dziś widzę Maryję inaczej. Warto dodać, że kilka ważnych prawd zrozumiałam głębiej dopiero w zeszłym roku, gdy sama otarłam się o śmierć. Jedną z nich było doświadczenie, jak ważna jest obecność Maryi w godzinie śmierci, o co prosiłam niezliczoną ilość razy w moim życiu. Jak wielką siłę mają proste modlitwy, których uczymy się w dzieciństwie i powtarzamy przez całe życie! |
Matka Boża była przy mnie obecna w trudnych dla mnie chwilach pobytu w szpitalu. Doświadczyłam Jej opieki, zawdzięczam Jej życie oraz powrót do zdrowia (zainteresowani mogą znaleźć artykuł o tym na moim blogu). Oczywiście to wszystko działo się na poziomie duchowym. Jednak spokojna pewność, a czasami wręcz odczucie Jej pomocy były codziennym doświadczeniem. W tym czasie zdałam sobie sprawę z tego, jak doskonale CZYSTA była Maryja, skoro Duch Święty mógł na Nią zstąpić. Ja to oczywiście wcześniej już mniej więcej rozumiałam. A jednak tym razem ta myśl mnie po prostu poraziła! Niewyobrażalna musiała być doskonałość, czystość Maryi, aby mogła przyjąć Ducha Świętego i stać się Matką Boga (Theotókos). Maryja robi w sobie miejsce, aby pomieścić Nieskończonego. Jak bardzo trzeba być wolnym od siebie, jak bardzo trzeba się „usunąć z siebie”, aby w siebie przyjąć Boga? Niepokalane poczęcie Maryi jest w takiej sytuacji koniecznością. Nikt obciążony grzechem nie byłby zdolny do takiego oddania. Jej dziewictwo także jest oczywistością. Całkowite, niepodzielne i trwałe powierzenie siebie Bogu jest konieczne. To dlatego archanioł mógł nazwać Ją „pełną łaski”. Taka właśnie była, całkowicie wolna od grzechu, całkowicie dziewicza, oddana Bogu. |
Ona nigdy nie była i tym bardziej teraz nie jest taka jak my. Jednak jesteśmy do Niej trochę podobni w chwili chrztu św. i odzyskujemy ślad tego podobieństwa w sakramentach pojednania oraz przyjmując Komunię św. Stajemy się wtedy czyści i święci – nie sami z siebie, ale przez obmycie Krwią Pana. Kiedyś, w niebie, staniemy się rzeczywiście do Niej podobni. Jednak to Ona jest i będzie Królową. Nie ma słów, aby takie piękno opisać, ani zwrotów odpowiednich dla godności Maryi. Święta, Przeczysta, Najpiękniejsza – to tylko daleki odblask rzeczywistości. A jednocześnie Maryja jest naszą Mamą w sposób jak najbardziej bliski, cielesny, duchowy i faktyczny. To kolejny paradoks. |
Ona nosiła w sobie Ciało Chrystusa, a my w chwili Komunii św. właśnie to Ciało przyjmujemy i spożywamy. Stajemy się jednością z Jej Synem na poziomie i duszy, i ciała. Dlatego Maryja JEST faktycznie naszą Matką i nikt z nas nie jest dla Niej obcy czy obojętny. Jesteśmy jednym ciałem w Chrystusie. Nie da się nas oddzielić od Chrystusa ani od siebie nawzajem. Tylko my sami możemy się oddzielić dobrowolnie – przez grzech. Bóg jednak wysyła do nas Matkę, aby nas szukała, znalazła i przyprowadziła do domu. Maryja to właśnie nieustannie robi. Jest jednak pokorna i usuwa się w cień, aby nie zwracać uwagi na siebie. Wskazuje zawsze na Jezusa: „Uczyńcie wszystko, cokolwiek wam powie”. |
Jan Paweł II zwrócił uwagę na jeszcze jedną sprawę. W liście Mulieris dignitatem wskazał, że w Maryi „ma swój początek nowe i ostateczne Przymierze Boga z ludzkością, (…) Zostaje ono naprzód zawarte z «niewiastą» przy zwiastowaniu w Nazarecie”. Tak więc Maryja, chociaż jest kobietą, reprezentuje przed Bogiem całą ludzkość. Jest doskonałym wzorem dla wszystkich. Dla mnie oczywiście w pierwszej kolejności wzorem kobiety. Jest inspiracją w przeżywaniu kobiecości zarówno na poziomie dziewictwa, jak i macierzyństwa, małżeństwa i samotności. Wzorem życia ukrytego, ale i aktywnego, jak obecność wśród apostołów, gdy nad głowami płonie ogień Ducha Świętego. Tyle jest paradoksów i tak wiele różnych odcieni w Jej życiu… W Biblii napisano o Niej niewiele, ale Jej osoba wciąż pojawia się między wierszami od Starego Testamentu po Apokalipsę. |
|
Cieszę się, że dane mi było napisać i wydać kilka książek dla dzieci, w których mogłam przekazać choć promyk prawdy o Niepokalanej. Najnowsza z nich – Opowieść o Maryi – jest skromnym wyrazem mojej wdzięczności dla Niej. Spróbowałam opowiedzieć dzieciom o Jej życiu w formie przystępnej, przyjaznej, ale bez uproszczeń i banalizowania. Nie było to łatwe zadanie. Mam nadzieję, że ta książeczka pomoże dzieciom zaufać najlepszej Orędowniczce i Matce. Wiem, że chwaląc Maryję, o wiele bardziej chwalimy Boga, który Ją stworzył, wybrał, ukochał, obdarzył chwałą i dał nam jako Matkę. Ponieważ jestem oblatką benedyktyńską, przystoi mi zakończyć ten tekst słowami: „Oby we wszystkim był Bóg uwielbiony”, dodając, że nigdy w żadnym ze stworzeń Bóg nie był uwielbiony bardziej i piękniej niż w Niepokalanej. |
Beata Kołodziej |
|
POBIERZ MODLITWĘ DO NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY - POBIERZ PLIK |
|